- Ala! Wstawaj, już 7.00 - Budziła mnie mama.
- Już czy dopiero?! - Odpowiedziałam wstając.
Mama wyszła z mojego pokoju a ja pokierowałam się do łazienki.
Dziś pogrzeb. Miałam iść z Patrykiem ale nie sądze,że przyjdzie po mnie, po wczorajszym. To wszystko jakoś szybko się potoczyło z tym pocałunkiem. Musiałam dać mu do zrozumienia, że to jeszcze nie ten czas, że to wszystko za wcześnie. I musiałam Go niestety zranić...
- Jeśli mu na mnie zależy to przyjdzie, a jeśli nie przyjdzie to okaże się zwykłym durniem, który tylko potrafi zaliczać dziewczyny!- Mówiłam sama do siebie robiąc sobie makijaż.
Wyszłam z łazienki i podeszłam do szafy. Wyciągłam czarno-szarą sukienkę i do tego czarne szpilki. Jeszcze musiałam wykombinować jakąś fryzurę...Po półgodzinnym siłowaniu się byłam gotowa. Miałam rozpuszczone włosy i wpięty czarny kwiat, chyba róża.
Zeszłam na dół. Mama, tata, Marcin i Natalia czekali już na mnie w kuchni. Tata był w czarnym garniuturze i czarnych spodniach. Mama miała czarną bluzkę i biało-czarną spódnicę oraz szpilki. Natalia miała czarną sukienkę, która w niektórych miejscach miała granatowe kółeczka oraz na stopach miała granatowe szpilki. Marcin miał czarną koszulkę, czarne spodnie i białe adidasy.
Patryka nie było... Wszyscy wyszliśmy z domu, ja ostatnia zamykając drzwi. Zamknełam drzwi i zobaczyłam,że na schodach siedzi jakaś osoba. Podeszłam położająć rękę na tej osoby ramieniu. Postać odruchowo się odwróciła i popatrzyła sie w moją stronę. Odetchnełam z ulgą widząc twarz Patryka. On uśmiechnął się tylko i powiedział.
-Przecież bym Cię nie zostawił samej.- Odwzajemniłam uśmiech i sie do Niego przytuliłam. Moi rodzice szli przodem, za nimi Marcin i Natalia a ja na samym końcu wtulona w Patryka. Szliśmy w ciszy... Pod kościołem rozdzieliliśmy się z moimi rodzicami. Ja z Patrykiem, Natalią i Marcinem poszłam do pierwszej ławki a moi rodzice natomiast do krzeseł, które stały na środku kościoła za trumną, w której leżała moja babcia, osoba, która poszłaby za mną w ogień a zgineła przez jakiegoś idiotę, któremu się śpieszyło. W kościele było pełno ludzi, widziałam dużo znajomych twarz. Gdy usiadłam w ławce obok Patryka, wszedł ksiądz. Zaczął coś tam mówić, a ja usłyszałam ostatnie słowa "...módlmy się za naszą zmarłą siostrę Agnieszkę..." Nie mogłam powstrzymać łez i wybuchłam płaczem. Wszyscy popatrzyli się smutnymi i współczującymi oczami na mnie. Tylko Patryk mnie przytulił. Czułam się bezpieczna w jego ramionach. Przez całą mszę trzymałam Go za rękę, bałam się,że też Go stracę, że może mnie opuści, ucieknie ode mnie. Tylko w jego obecności teraz czułam się bezpieczna, doceniona. Muszę jakoś sobie poradzić bez babci, a Patryk mi na pewno pomoże. Wszyscy wychodzili już z kościoła, niewiem dlaczego. Patryk pomógł mi wstać, dowiedziałam,że idziemy na cmentarz. Pochować skarb bez, którego w moim życiu będzie ciężko...
-Ala ? A jak Ty dojdziesz tyle metrów na cmentarz w tych szpilkach?- Zapytał tata.
-Ehm...A mama i Natalia z kim jadą?
-Mama jedzie z ciocią Cecylią a Natalia nie wiem.
-A dobra..Jakoś tam się dostanę!-Powiedziałam a taty już nie było. Wsiadał do jakiegoś czerwonego BMW.
Nagle pode mnie i Patryka podjechał czarny samochód. Z okna wychyliła się moja przyjaciółka ze swoim chłopakiem.
-Siema Alka! Wsiadajcie.
Wsiedliśmy do samochodu i postanowiłam poznać Patryka z moimi znajomymi.
-Pozwólcie,ze Was przedstawię. To jest Martyna. Martyna to jest Patryk.
-Cześć.-Powiedział Patryk
-No cześć.-Odpowiedziała Martyna z uśmiechem.
-To teraz Was ja poznam.-Powiedziała Martyna.
-Patryk, to jest Łukasz. Łukasz to jest Patryk.
-Siema..-Powiedział Łukasz.
-Siema.-Odpowiedział Patryk.
-Sorry,że jestem taki ciekawy ale czy Wy jesteście parą?-Zapytał Łukasz.
-YHmm...-Powiedzieliśmy równocześnie z Patrykiem.
-Rozumiem...-Odpowiedział Łukasz troche się śmiejąc.
-A dlaczego się pytasz? - Zapytał Łukasz.
-A bo mi się tak wydawało,ze jesteście razem.-odpowiedział i wszyscy się roześmieli cicho.
-No to jesteśmy na miejscu.-Powiedziała Martyna. Wysiedliśmy z samochodu. Martyna wzieła Łukasza za ręke. Łukasz był starszy od Martyny o ok. 2 lata, więc mógł już prowadzić samochód.
Nie wiem dlaczego i jak ale mi też moja ręka powędrowała w stronę ręki Patryka. Gdy Patryk to zauważył uśmiechnął się i ścisnął moją ręke. Weszliśmy razem z innymi ludzi na cmentarz. Ksiądz mówił coś do mikrofonu. Skończył i paru mężczyzn powoli opuszczali trumnę na dół. Patryk zauważył w moich oczach łzy. Przytulił mnie i pocałował w czoło. Patrzyłam się na trumnę jak powoli zasypywali ją piaskiem. Rozpłakałam się jak małe dziecko a Patryk przytulił mnie jeszcze mocniej do siebie. Widziałam tylko łzy, cierpienie i ból...Nawet nie wiem kiedy znalazłam się w domu. Ściągnełam szpilki, rozczesałam włosy, umyłam się i przebrałam. No i w końcu zasnełam.
piękne to jest ;]
OdpowiedzUsuń